Pokochaj siebie

Pokochaj siebie



Możesz kochać męża, dzieci, przyjaciółkę ,dziewczynę, psa, kota, pracę, Boga...ale czy Ty kochasz siebie?Tak już się utarło, że społeczeństwo przyjęło definicję miłości jako uczucie do kogoś ,czegoś ale jakoś tak wszyscy zapominają o sobie. 

Dlaczego?

Bo kochać siebie jest trudno. A jak już próbujemy się skupić na sobie to mówią EGOISTA. Egoistycznie myślisz, robisz mówisz...Szkoda, że te słowa wypowiadają z pobudek egoistycznych , bo jak ona/ona kocha siebie to nagle zagrożone może być poczucie ''ja'' tej osoby. Niestety prawda jest brutalna. Ale to co kochasz może zrobić ,,jebs'' i się skończyć. Co Ci wtedy zostanie? Ty. Tylko Ty, bo od siebie nie uciekniesz. Twój upierdliwy cień i odbicie w lustrze pozostanie z Tobą do śmierci. Więc chcesz czy nie.,musisz pokochać siebie. No może nie od razu. Najpierw próbuj się ze sobą zaprzyjaźnić. 
Brzmi mądrze, psychologicznie ale nie o to mi chodzi. Spróbuj teraz pomyśleć co lubisz robić. To może być głupie tak bardzo że aż infantylne, ale co z tego.To Twoja sprawa i masz do tego prawo. Wiecie co ja lubię? Kolorowanki. Serio. To nie musi być poważna kolorowanka dla dorosłych, bo przyznaję z ręką na sercu że parę obrazków z książki do kolorowania mojego dziecka przejęłam gdy ono nie widziało. Co inni na ten temat mogą powiedzieć gdy wśród nieudolnych prób pomalowania obrazka znajdą idealnie pomalowane kwiatki? Nie wiem, wisi mi to.
I Tobie też powinno.

No to jak zacząć?

Zrób sobie taką listę, na lapku, telefonie, kartce, jak lubisz. Napisz co lubię i wpisuj co przyjdzie Ci do głowy. Możesz sam/a siebie zaskoczyć. Kolejnym krokiem będzie robienie tego. Skoro sprawia Ci to przyjemność-> poprawi Ci humor->dobry humor-> zadowolenie-> wyższa samoocena-> zaczynasz lubić przebywać w swoim towarzystwie bo zaczynasz dobrze się bawić- > szukasz czasu dla siebie bo Ci się podoba takie coś Tylko dla Ciebie-> stajesz się sobie bliższa ❤

Czy ja to praktykuje? 

Próbuję. Ale tak jak mówiłam, kochać siebie jest trudno, bo zawsze znajdziesz coś co przeszkadza. Mimo to stram się nie poddwawac. Jak na razie moje życie po swojemu daje mi jako taką satysfakcję, więc wiem że jestem na dobrej drodze. Ile potrwa moja droga do pokochania siebie? Nie wiem. Wiem jedynie że to nie jest ważne, kiedyś w końcu się uda. I takiego podejścia życzę i wam. 

Trzymajcie się ciepło
Ruda 💚

P.S. Uprzedzając pytania, czy te tutaj czy na Fb, nie nie zostawił mnie mąż , mamy się świetnie 😄

Ciasto bananowe

Ciasto bananowe

Jakoś tak wyszło że nazbierało mi się za dużo bananów w kuchni,które zaczęły dostawać plamek a wiadomo takie przejrzałe nie zachęcają do jedzenia jak ładny żółciutki bananek. Nie uśmiechało mi się wyrzucenie połowy (bo ile można zjeść samemu?) więc zrobiłam szybkie ciasto.



Składniki :
  • 4-5 mocno dojrzałych bananów
  • 1/2 szklanki cukru
  • 3/5 szklanki oleju
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 jajka
  • 2 szklanki plus 2 łyżki mąki
  • 2 łyżki kakao
Przygotowujemy małą formę na ciasto. Ja tym razem użyłam takiej o średnicy ok. 22 cm.
Banany rozgniatamy na papkę, następnie dodajemy pozostałe składniki.
Pieczemy 40 min w 180 stopniach.
No i już 🍌😋
Smacznego 💚

Nie mam się w co ubrać

Nie mam się w co ubrać




Nieważne praca, grill czy grubsza impreza, Ty nie masz się w co ubrać... Też tak miałam. Ile ja się poradników naczytałam, ile blogów przeglądnęłam żeby nie mieć tego problemu. No dobra, nie mieć problemu to zbyt wielkie słowo ale teraz w 90% go nie mam.
By ułatwić wam szukanie co zrobić żeby mieć się w co ubrać, powiem wam co ja zrobiłam.


1.Wyrzuciłam zbędne ciuchy.

Przyznam nie obyło się bez żalu nad tym czy tamtym, bo fajne bo ciekawe,tylko co z tego gdy w tym nie chodzę? Jak się do tego zabrać? 
Weź sobie worek na śmieci/duży karton i zacznij przeglądać szafę. Ważne jest by wyrzucić wszystko z kategorii:
  • jeszcze schudnę- chyba ze ostro wzięłaś się za siebie, to odłóż je osobno i schowaj na dnie szafy.
  • jakbym przypadkiem przytyła
  • będzie po domu
  • w sam raz na malowanie- wierz mi jeśli będziesz robić remont, możesz przy okazji kupowania farby wskoczyć na ,,szmaty'' i kupić coś po 1, 2 zł.. 
2.Przygotowałam gotową szafę

Co to gotowa szafa? Gotowa szafa tj. gdy otwieramy ją, ściągamy losową rzecz z wieszaka i możemy wychodzić. Przydaje się rano gdy wstajesz do pracy i nie wiesz jak się ubrać ale tu czeka na Ciebie gotowa koszula pasująca do spodni lub sukienka (niekoniecznie tak jak radzą -mała czarna) . Warunek jest jeden, ma być wyprasowane.

3. Pomyśl co kupujesz

To w sumie powinnam wrzucić jako punkt 1. Wiecie co ja kupowałam z wielką namiętnością? Koszulki. Tak koszulki i jak praca to okazało się że w szafie nic oprócz dwóch eleganckich bluzek nic nie mam, ba jedna od dołu przez noszenie jej w spódnicy była porządnie zmechacona, ale jakoś tak nie zwracałam na to uwagi bo ''stroić się'' miałam okazję tylko przy wyjściu do kościoła..

4.Idź na zakupy.

Po przeglądnięciu szafy będziesz wiedziała czy potrzebujesz jakiś spodni, spódnicy lub sukienki z odpowiednią długością ( tu miałam duuuuży problem).Nie powiem tu że masz od razu szaleć. Mnie też nie stać na wymianę całej garderoby a większość rzeczy kupuję na przecenach lub w sklepach typu Pepco, Szachownica, Sinsay, a czasami na ,,szmateksach''. Ja ulubioną sukienkę mam za 1 zł, nawet zdjęcie do dyplomu w niej mam :D Podglądnij profil StylOly nieraz ma takie stylizacje że kopara opada że ciuchy to tylko ...Pepco..  A i jeszcze coś. Staraj się przymierzyć coś innego niż Twój styl. Może okaże się w sam raz a jak nie odwieś w sklepie bez żalu. No i też jak masz to idź z kimś. Ale ten KTOŚ ma być szczery. Bo jak wyglądasz w czymś jak świtezianka to ma Ci powiedzieć a nie mówić '' ojej jak słodko wyglądasz. Pamiętaj też że jak ktoś mówi TAK a Ty mimo jego kurwików w oczach wiesz że źle się czujesz to też odpada. Podsumowując ten punkt:
  • zakupy rób według finansowych możliwości
  • spróbuj czegoś nowego, ale nic na siłę (!)
  • jak masz jak idź z jakimś krytycznym okiem
  • kupuj tylko to w czym wiesz że na pewno będziesz chodzić.


5.Bądź zadowolona 

Proste nie? To tylko tyle a zobaczysz różnicę.

Trzymajcie się 
Ruda 💚

Jak spędziłam Wielkanoc

Jak spędziłam Wielkanoc


Ciągle gonimy za tym czy za tamtym zapominając co w życiu ważne. Nie, nie będę wam tu mówic jak teraz nagle jest źle bo jest co jest. Chciałabym dzisiaj przyjść do was z czymś innym.
A więc może zacznę od tego że przeproszę bo dawno się nie odzywałam. Jednak miałam ku temu powody. Obecna sytuacja sprawiła że muszę siedzieć w domu, nie chodzę do pracy, nie moge też spontanicznie wsiąść w auto i gdzieś pojechać co jest dla mnie straszne. Nienawidzę ograniczeń bo od zawsze ktoś mówił mi STOP, później przyszedł czas w którym poszłam do pracy..tu przyznam czasami miałam dość ale mimo to że byłam związana z pracą czułam się wolna bo byłam tylko ja i praca. Teraz wszystko się zmieniło. Odkąd z powodu lekkiego przeziębienia musiałam przechorować swoje w domu, a później dowiedziałam się że czekam aż to wszyto się unormuje i dopiero w tedy mogę wrócić ''do gry'' , załamałam się... Dlaczego? Bo dla jednych mieć wolne i siedzieć w domu to zbawienie, to dla mnie jest to przekleństwo. Mimo że kocham mojego męża, dzieci , ja po prostu muszę mieć swój świat. Świat który jest częścią mojego życia ale jest osobisty, bo wszyscy o nim wiedzą tylko to co ja sama chce powiedzieć. Ale mi tego brakuje...No i miałam nie wspominać o 👑 a wspomniałam..



Ale do rzeczy. Bałam się świąt. Serio, bałam się. No bo tak nagle byłam skazana nawet na nie robienie obiadu no i innych codziennych czynności . Bałam się że będzie strasznie, sto razy umrę z nudów...ale wiecie co? Było fajnie, nawet bardzo fajnie.
Co robiłam?
Nic ciekawego. Naprawdę.Mimo to te święta były dużo lepsze niz inne, na których jeździło się ,,chlapnąć''. Tak to będzie dobre określenie. Była zasada (i w sumie dalej jest), ,, dzisiaj piję ja, jutro ty'' i tak mijały święta. A teraz ? A teraz było inaczej. Spędziliśmy je w domu i okazało się że da się przeżyć święta inaczej niż jako imprezę z litrami alkoholu. No może brzmię jak alko alko alkoholik ale wiemy wszyscy że tu kieliszeczek, tam kieliszeczk i w ciagu dnia się uzbiera. Tym razem robiliśmy inne rzeczy. Jakie ? A no takie:
  • graliśmy w karty na trampolinie
  • w badmintona
  • z dziećmi w piłkę
  • skakałam na trampolinie- i nie takie hop hop i schodzę, tylko tak że wszystko bolało z 3 dni później
  • oglądaliśmy bajki- Pierwszy raz oglądałam Toy story, które wcześniej widząc urywek wydawało mi się denne..jednak przyznaję myliłam się to fajna bajka! 😁
  • po prostu mogłam posiedzieć, bez uczucia że coś muszę, to było piękne.
  • no i najważniejsze- nigdzie nie wypadało jechać. Wiecie co? Już chyba samo to że coś musimy na zniechęca.
A więc czego mi brakowało?
I tu się sama zdziwiłam, bo brakowało mi kościoła.Jakoś tak święta bez:
  • Wielkiego Czwartku, gdy szłam bo wypada nie były te same, bo brakowało przeniesienia do ciemnicy
  • Wielkiego Piątku, gdy szłam wydawało mi się to długie i marzyłam by w końcu być w domu, brakowało mi przeniesienie do Grobu Pańskiego, odsłonięcia Krzyża..
  • Wielkiej Soboty- bo koszyczek, bo adoracja w myślach przymusowa, bo Liturgia Słowa która nudna i długa a jedyna atrakcja to ognisko i procesja, której teraz zabrakło....
Przyznam że sama siebie zaskoczyłam. Nigdy nie spodziewałabym się ani tego że święta  w domu mogą być fajne,ani tego że zatęsknię za ..kościołem,
A Wy...czego wam brakowało?
Czekam na odpowiedzi.
Ściskam 
Ruda💙

Praca to szczęście?

Praca to szczęście?



Jestem wreszcie szczęśliwa.Tak, dawno nie mogłam tego opowiedzieć. Co jakiś czas próbowałam nią być ale nie byłam. Szukałam czegoś co mogłoby mi pomoc wypełnić tą pustkę.... Tym załataniem dziury było wyjście do pracy. Dla jedynych śmieszne ,dla innych przymusowe, dla mnie zbawienie. Ale od początku..

Od miesiąca wreszcie wychodzę z domu...sama. Tak to było kluczem do tego bym wreszcie poczułam się szczęśliwa, bo dla mnie szczęście to wolność. Chociaż niektórzy tego nie zrozumieją ja nareszcie czuje się spełniona. Może moja obecna praca ,nie jest powodem do dumy , kasa tez nie leci jak manna z nieba ale daje mi ona satysfakcje z tego ze czuje się potrzebna. Potrzebna nie do tego by ugotować obiad,przypilnować dzieci zawieść je gdzieś, ale potrzebna innym. Może to głupie myślenie ale wreszcie wiem ze jestem coś warta . Tym bardziej że pracuje w zawodzie i to po licencjacie. Na początku był oczywiście strach o to jak to będzie, ale teraz nabrałam pewności siebie. Kto wie możne wreszcie uda mi się zrealizować moje wcześniejsze plany na które po prostu wcześniej nie byłam gotowa.
Bałam się to publikować, ale możne komuś to pomoże. Pamiętajcie,nie dajcie sobie wmówić ze siedzenie w domu z dziećmi to szczęście,bo możecie być taka jak ja i po prostu potrzebować tego wyjścia ,wiec jeśli tylko pojawi się taka możliwość skorzystajcie z niej. Nie jesteście przez to gorszymi matkami,ba ,powiedziałbym że lepszymi, ponieważ nie jesteście typowa matką polka sfrustrowaną którą życie dobija i próbuje podciąć skrzydła każdemu kto żyje innym życiem. Pamiętacie ze najważniejsze jest by żyć po swojemu

Ciumaski
Paulina 💓
Czego mi brakuje..

Czego mi brakuje..

Zastanawiając się co jutro będę robić w moim ''kochanym'' mieście przyszło mi coś do głowy. To coś dotyczy mnie ale pewnie i Ciebie, a zatem ''czego mi/Tobie brakuje..''? 

A więc mi brakuje prywatnego życia, takiego jak miałam kiedyś tylko ja i JA. Nie żeby było mi źle z mężem, wręcz przeciwnie bo to chłop jakich ze świecą szukać ale mimo to brakuje mi takiej osobistej przestrzeni. Nie oszukujmy się ''siedząc w domu'' nie ma za bardzo możliwości na chwilę samotności, chyba że zamknęłabym się w garażu.... tak tam nikt by nie wszedł bo w naszym nie ma okna😜



Lubiłam kiedyś te momenty gdy byłam tak po prostu sama ze sobą. Stad też zamierzam wprowadzić to w życie i choć raz w tygodniu spędzić ze sobą godzinę. Taka randka ze sobą. Zaczynam jutro i już nie mogę się doczekać. Nie nie myślcie o zbereźnych rzeczach, po prostu idę na kawę i zamierzam bezczelnie gapić się na ludzi przez okno😜. Tak po prostu, tak sama, tak dla siebie.

Ps. Jutro napiszę jak było 💓😍
Nie wiesz co posiadasz dopóki tego nie stracisz..

Nie wiesz co posiadasz dopóki tego nie stracisz..

Często bywa tak, że narzekamy na to jak nam się układa życie, ale gdy przyjdzie taki moment który zmieni je o 180 stopni, nagle zaczynamy tęsknić za tym co było. Nagle zaczynamy tęsknić za tym poprzednim bo okazuje się że jednak było fajnie.


Ja tak miałam ze studiami. Narzekałam na nie, chciałam je rzucić kilka razy ale jakoś tak doczekałam końca. W poniedziałek się obroniłam, ale tak naprawdę wczoraj doszło do mnie że ja te wyjazdy to jednak lubiłam. Gdy jeździłam w weekendy, szczególnie w te słoneczne ciepłe dni, było mi szkoda ze nie mogę tak jak inni wyjść sobie gdzieś tylko znowu muszę jechać. Teraz mogę wszystko, no prawie, ograniczają mnie tylko dzieci. Jednak te studia to był taki mój prywatny świat, w którym mogłam się odciąć od codzienności.Przebywając na uczelni nie musiałam myśleć o takich rzeczach jak ''co na obiad, trzeba jechać na zakupy, co ja dzisiaj będę robić'', po prostu byłam tylko ja i moje potrzeby. Nie chciałam, to nie szłam na nieobowiązkowy wykład który był zresztą nudny, szłam na kawę, posiedziałam, pogadałam o pierdołach. Jednak było fajnie.
Obecnie zastanawiam się co dalej. Iść na magistra, czy na razie nie, czy kierunek o którym myślę to to czy to chwilowa fanaberia. Boję się iść na studia tylko dla odpoczynku, bo po prostu szkoda na to pieniędzy. Co zrobię, nie wiem, jedynie o czym jestem święcie przekonana to to że muszę od czasu do czasu mieć chwilę tylko dla siebie. Jak to zrobię, nie mam pojęcia, ale znając mnie na pewno coś wymyślę i podzielę się tym tutaj. 😉

Do zobaczenia
Paulina 💗
Copyright © 2014 By żyć po swojemu , Blogger