Jak spędziłam Wielkanoc


Ciągle gonimy za tym czy za tamtym zapominając co w życiu ważne. Nie, nie będę wam tu mówic jak teraz nagle jest źle bo jest co jest. Chciałabym dzisiaj przyjść do was z czymś innym.
A więc może zacznę od tego że przeproszę bo dawno się nie odzywałam. Jednak miałam ku temu powody. Obecna sytuacja sprawiła że muszę siedzieć w domu, nie chodzę do pracy, nie moge też spontanicznie wsiąść w auto i gdzieś pojechać co jest dla mnie straszne. Nienawidzę ograniczeń bo od zawsze ktoś mówił mi STOP, później przyszedł czas w którym poszłam do pracy..tu przyznam czasami miałam dość ale mimo to że byłam związana z pracą czułam się wolna bo byłam tylko ja i praca. Teraz wszystko się zmieniło. Odkąd z powodu lekkiego przeziębienia musiałam przechorować swoje w domu, a później dowiedziałam się że czekam aż to wszyto się unormuje i dopiero w tedy mogę wrócić ''do gry'' , załamałam się... Dlaczego? Bo dla jednych mieć wolne i siedzieć w domu to zbawienie, to dla mnie jest to przekleństwo. Mimo że kocham mojego męża, dzieci , ja po prostu muszę mieć swój świat. Świat który jest częścią mojego życia ale jest osobisty, bo wszyscy o nim wiedzą tylko to co ja sama chce powiedzieć. Ale mi tego brakuje...No i miałam nie wspominać o 👑 a wspomniałam..



Ale do rzeczy. Bałam się świąt. Serio, bałam się. No bo tak nagle byłam skazana nawet na nie robienie obiadu no i innych codziennych czynności . Bałam się że będzie strasznie, sto razy umrę z nudów...ale wiecie co? Było fajnie, nawet bardzo fajnie.
Co robiłam?
Nic ciekawego. Naprawdę.Mimo to te święta były dużo lepsze niz inne, na których jeździło się ,,chlapnąć''. Tak to będzie dobre określenie. Była zasada (i w sumie dalej jest), ,, dzisiaj piję ja, jutro ty'' i tak mijały święta. A teraz ? A teraz było inaczej. Spędziliśmy je w domu i okazało się że da się przeżyć święta inaczej niż jako imprezę z litrami alkoholu. No może brzmię jak alko alko alkoholik ale wiemy wszyscy że tu kieliszeczek, tam kieliszeczk i w ciagu dnia się uzbiera. Tym razem robiliśmy inne rzeczy. Jakie ? A no takie:
  • graliśmy w karty na trampolinie
  • w badmintona
  • z dziećmi w piłkę
  • skakałam na trampolinie- i nie takie hop hop i schodzę, tylko tak że wszystko bolało z 3 dni później
  • oglądaliśmy bajki- Pierwszy raz oglądałam Toy story, które wcześniej widząc urywek wydawało mi się denne..jednak przyznaję myliłam się to fajna bajka! 😁
  • po prostu mogłam posiedzieć, bez uczucia że coś muszę, to było piękne.
  • no i najważniejsze- nigdzie nie wypadało jechać. Wiecie co? Już chyba samo to że coś musimy na zniechęca.
A więc czego mi brakowało?
I tu się sama zdziwiłam, bo brakowało mi kościoła.Jakoś tak święta bez:
  • Wielkiego Czwartku, gdy szłam bo wypada nie były te same, bo brakowało przeniesienia do ciemnicy
  • Wielkiego Piątku, gdy szłam wydawało mi się to długie i marzyłam by w końcu być w domu, brakowało mi przeniesienie do Grobu Pańskiego, odsłonięcia Krzyża..
  • Wielkiej Soboty- bo koszyczek, bo adoracja w myślach przymusowa, bo Liturgia Słowa która nudna i długa a jedyna atrakcja to ognisko i procesja, której teraz zabrakło....
Przyznam że sama siebie zaskoczyłam. Nigdy nie spodziewałabym się ani tego że święta  w domu mogą być fajne,ani tego że zatęsknię za ..kościołem,
A Wy...czego wam brakowało?
Czekam na odpowiedzi.
Ściskam 
Ruda💙

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 By żyć po swojemu , Blogger