Ciasto bananowe

Ciasto bananowe

Jakoś tak wyszło że nazbierało mi się za dużo bananów w kuchni,które zaczęły dostawać plamek a wiadomo takie przejrzałe nie zachęcają do jedzenia jak ładny żółciutki bananek. Nie uśmiechało mi się wyrzucenie połowy (bo ile można zjeść samemu?) więc zrobiłam szybkie ciasto.



Składniki :
  • 4-5 mocno dojrzałych bananów
  • 1/2 szklanki cukru
  • 3/5 szklanki oleju
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 jajka
  • 2 szklanki plus 2 łyżki mąki
  • 2 łyżki kakao
Przygotowujemy małą formę na ciasto. Ja tym razem użyłam takiej o średnicy ok. 22 cm.
Banany rozgniatamy na papkę, następnie dodajemy pozostałe składniki.
Pieczemy 40 min w 180 stopniach.
No i już 🍌😋
Smacznego 💚

Nie mam się w co ubrać

Nie mam się w co ubrać




Nieważne praca, grill czy grubsza impreza, Ty nie masz się w co ubrać... Też tak miałam. Ile ja się poradników naczytałam, ile blogów przeglądnęłam żeby nie mieć tego problemu. No dobra, nie mieć problemu to zbyt wielkie słowo ale teraz w 90% go nie mam.
By ułatwić wam szukanie co zrobić żeby mieć się w co ubrać, powiem wam co ja zrobiłam.


1.Wyrzuciłam zbędne ciuchy.

Przyznam nie obyło się bez żalu nad tym czy tamtym, bo fajne bo ciekawe,tylko co z tego gdy w tym nie chodzę? Jak się do tego zabrać? 
Weź sobie worek na śmieci/duży karton i zacznij przeglądać szafę. Ważne jest by wyrzucić wszystko z kategorii:
  • jeszcze schudnę- chyba ze ostro wzięłaś się za siebie, to odłóż je osobno i schowaj na dnie szafy.
  • jakbym przypadkiem przytyła
  • będzie po domu
  • w sam raz na malowanie- wierz mi jeśli będziesz robić remont, możesz przy okazji kupowania farby wskoczyć na ,,szmaty'' i kupić coś po 1, 2 zł.. 
2.Przygotowałam gotową szafę

Co to gotowa szafa? Gotowa szafa tj. gdy otwieramy ją, ściągamy losową rzecz z wieszaka i możemy wychodzić. Przydaje się rano gdy wstajesz do pracy i nie wiesz jak się ubrać ale tu czeka na Ciebie gotowa koszula pasująca do spodni lub sukienka (niekoniecznie tak jak radzą -mała czarna) . Warunek jest jeden, ma być wyprasowane.

3. Pomyśl co kupujesz

To w sumie powinnam wrzucić jako punkt 1. Wiecie co ja kupowałam z wielką namiętnością? Koszulki. Tak koszulki i jak praca to okazało się że w szafie nic oprócz dwóch eleganckich bluzek nic nie mam, ba jedna od dołu przez noszenie jej w spódnicy była porządnie zmechacona, ale jakoś tak nie zwracałam na to uwagi bo ''stroić się'' miałam okazję tylko przy wyjściu do kościoła..

4.Idź na zakupy.

Po przeglądnięciu szafy będziesz wiedziała czy potrzebujesz jakiś spodni, spódnicy lub sukienki z odpowiednią długością ( tu miałam duuuuży problem).Nie powiem tu że masz od razu szaleć. Mnie też nie stać na wymianę całej garderoby a większość rzeczy kupuję na przecenach lub w sklepach typu Pepco, Szachownica, Sinsay, a czasami na ,,szmateksach''. Ja ulubioną sukienkę mam za 1 zł, nawet zdjęcie do dyplomu w niej mam :D Podglądnij profil StylOly nieraz ma takie stylizacje że kopara opada że ciuchy to tylko ...Pepco..  A i jeszcze coś. Staraj się przymierzyć coś innego niż Twój styl. Może okaże się w sam raz a jak nie odwieś w sklepie bez żalu. No i też jak masz to idź z kimś. Ale ten KTOŚ ma być szczery. Bo jak wyglądasz w czymś jak świtezianka to ma Ci powiedzieć a nie mówić '' ojej jak słodko wyglądasz. Pamiętaj też że jak ktoś mówi TAK a Ty mimo jego kurwików w oczach wiesz że źle się czujesz to też odpada. Podsumowując ten punkt:
  • zakupy rób według finansowych możliwości
  • spróbuj czegoś nowego, ale nic na siłę (!)
  • jak masz jak idź z jakimś krytycznym okiem
  • kupuj tylko to w czym wiesz że na pewno będziesz chodzić.


5.Bądź zadowolona 

Proste nie? To tylko tyle a zobaczysz różnicę.

Trzymajcie się 
Ruda 💚

Jak spędziłam Wielkanoc

Jak spędziłam Wielkanoc


Ciągle gonimy za tym czy za tamtym zapominając co w życiu ważne. Nie, nie będę wam tu mówic jak teraz nagle jest źle bo jest co jest. Chciałabym dzisiaj przyjść do was z czymś innym.
A więc może zacznę od tego że przeproszę bo dawno się nie odzywałam. Jednak miałam ku temu powody. Obecna sytuacja sprawiła że muszę siedzieć w domu, nie chodzę do pracy, nie moge też spontanicznie wsiąść w auto i gdzieś pojechać co jest dla mnie straszne. Nienawidzę ograniczeń bo od zawsze ktoś mówił mi STOP, później przyszedł czas w którym poszłam do pracy..tu przyznam czasami miałam dość ale mimo to że byłam związana z pracą czułam się wolna bo byłam tylko ja i praca. Teraz wszystko się zmieniło. Odkąd z powodu lekkiego przeziębienia musiałam przechorować swoje w domu, a później dowiedziałam się że czekam aż to wszyto się unormuje i dopiero w tedy mogę wrócić ''do gry'' , załamałam się... Dlaczego? Bo dla jednych mieć wolne i siedzieć w domu to zbawienie, to dla mnie jest to przekleństwo. Mimo że kocham mojego męża, dzieci , ja po prostu muszę mieć swój świat. Świat który jest częścią mojego życia ale jest osobisty, bo wszyscy o nim wiedzą tylko to co ja sama chce powiedzieć. Ale mi tego brakuje...No i miałam nie wspominać o 👑 a wspomniałam..



Ale do rzeczy. Bałam się świąt. Serio, bałam się. No bo tak nagle byłam skazana nawet na nie robienie obiadu no i innych codziennych czynności . Bałam się że będzie strasznie, sto razy umrę z nudów...ale wiecie co? Było fajnie, nawet bardzo fajnie.
Co robiłam?
Nic ciekawego. Naprawdę.Mimo to te święta były dużo lepsze niz inne, na których jeździło się ,,chlapnąć''. Tak to będzie dobre określenie. Była zasada (i w sumie dalej jest), ,, dzisiaj piję ja, jutro ty'' i tak mijały święta. A teraz ? A teraz było inaczej. Spędziliśmy je w domu i okazało się że da się przeżyć święta inaczej niż jako imprezę z litrami alkoholu. No może brzmię jak alko alko alkoholik ale wiemy wszyscy że tu kieliszeczek, tam kieliszeczk i w ciagu dnia się uzbiera. Tym razem robiliśmy inne rzeczy. Jakie ? A no takie:
  • graliśmy w karty na trampolinie
  • w badmintona
  • z dziećmi w piłkę
  • skakałam na trampolinie- i nie takie hop hop i schodzę, tylko tak że wszystko bolało z 3 dni później
  • oglądaliśmy bajki- Pierwszy raz oglądałam Toy story, które wcześniej widząc urywek wydawało mi się denne..jednak przyznaję myliłam się to fajna bajka! 😁
  • po prostu mogłam posiedzieć, bez uczucia że coś muszę, to było piękne.
  • no i najważniejsze- nigdzie nie wypadało jechać. Wiecie co? Już chyba samo to że coś musimy na zniechęca.
A więc czego mi brakowało?
I tu się sama zdziwiłam, bo brakowało mi kościoła.Jakoś tak święta bez:
  • Wielkiego Czwartku, gdy szłam bo wypada nie były te same, bo brakowało przeniesienia do ciemnicy
  • Wielkiego Piątku, gdy szłam wydawało mi się to długie i marzyłam by w końcu być w domu, brakowało mi przeniesienie do Grobu Pańskiego, odsłonięcia Krzyża..
  • Wielkiej Soboty- bo koszyczek, bo adoracja w myślach przymusowa, bo Liturgia Słowa która nudna i długa a jedyna atrakcja to ognisko i procesja, której teraz zabrakło....
Przyznam że sama siebie zaskoczyłam. Nigdy nie spodziewałabym się ani tego że święta  w domu mogą być fajne,ani tego że zatęsknię za ..kościołem,
A Wy...czego wam brakowało?
Czekam na odpowiedzi.
Ściskam 
Ruda💙

Copyright © 2014 By żyć po swojemu , Blogger