Koronawirus- mam dość

Koronawirus- mam dość



Ten post pisze świadoma konsekwencji jakie za sobą to niesie, a więc wiem że mój blog może zniknąć. Mówi się trudno, żyje się dalej. 

A więc do rzeczy...


Ostatnimi czasy nie tylko mam dość tego wszystkiego ale zaczyna mnie to wszystko coraz bardziej przerażać. Śledząc na bieżąco (no mniej więcej), to co się dzieje, przeraża mnie to jak ludzie są ślepi i co mogą publiczne media. 

Czy nie wierzę w wirusa?

Owszem, wierzę. Wierzę, ze może być groźny dla osób o osłabionej odporności ale wiem ze tak samo groźna jest grypa oraz inne choroby, które przez szopkę pt. Pandemia mają okazję się rozwijać.

Od tego lata mój pieprzyk zmienia kolor, czy dermatolog mnie przyjemnie normalnie? Nie jestem pewna bo coraz częściej słyszy się nawet w takich przypadkach o teleporadach. Inna historia to dentysta. Był mi potrzebny bardzo, bo wypadło mi częściowo wypełnienie. Na kiedy teraz mam najbliższy termin? Na końcówkę listopada(oczywiście prywatnie). Nie wiem czy do tego czasu, nie rozwinie się to na tyle że usłyszę ''leczenie kanałowe''.

Ogólna panika

Dzisiaj pooglądałam wiadomości, a wierzcie mi ostatnimi czasy rzadko to robię, bo mam dość zastraszania społeczeństwa. I co się dowiedziałam? 
W innym kraju wprowadzają godziny policyjne... Serio to mnie przeraża.

Zgwałcisz ok, będzie łagodny wyrok ale najpierw pochodzisz po sądach. Nie masz maseczki? Kara na miejscu, najpierw płacisz później możesz się odwoływać mimo tego że nasza Konstytucja zabrania zasłania twarzy. Ja się pytam gdzie ten żałosny KOD teraz jest? Ludzie zaczynają wychodzić na ulicach, ale w mediach albo cisza albo ''ciche pierdnięcie'' na ten temat.
Sama mam ochotę krzyknąć OBUDŹCIE SIĘ, ale przy każdej rozmowie z covidiakiem utwierdzam się że to już za późno.
Za późno, brzmi strasznie. 
Przeraża mnie rzeczywistość którą nam szykują.
Ciekawa jestem waszych opinii na ten temat. Możecie podzielić się w komentarzach.

Papa narazie 💚

*Post powstał spontanicznie, sorry dla KOD-owców ale rozumiecie chęć życia po swojemu ;)
Budujemy się

Budujemy się



Hej haj heloł, zaczynam nowy cykl na blogu, bo będę pisać o budowie. Nie ogólne a o swoim domu,a jako że mam wiecznie pod górę, przygotujcie się...bo może być ciekawie.😜

Co wpłynęło na tą decyzję?

Ona dojrzewała 🍏➡ 🍎. Zaraz po ślubie byłam przeciwna wizji tego że kiedyś będziemy się budować, jednak z biegiem czasu okazało się, że jednak swoje to swoje i zapadła decyzja pt. ,,Budujemy się".

Och jak ja to kocham, czyli papierologia

Bałam się tego jak diabeł świeconej wody, jednak dzisiaj musze wam powiedzieć- to nieprawda że trzeba się użerać z urzędnikami. Wystarczy mieć ogarniętego projektanta, który załatwi to za nas, w rozsądnej cenie. Choć przyznam ze jeśli byłaby to duża różnica to sam fakt ze mam ponad 20 km do miasta sprawiłby że byłoby warto dopłacić. Oczywiście parę końcowych rzeczy trzeba załatwić samemu ,jednak jest to pół godzinki w urzędzie ,gdzie trzeba potwierdzić zatwierdzanie .Chore ale tak jest .

Papierologia z głowy czyli część właściwa -budowa

My w tym roku w związku ze zmiana sytuacji życiowej zdecydowaliśmy się jedynie na wylanie fundamentów na zimę. I tu jakby nie było musiało się cos usrać. Ale przyznam ze byłam przygotowana bo u nas to norma .😂

Dzień pierwszy 

Wstaje rano, za oknem szaro buro, mgła. Myślę ok, jesień w końcu, brzydkie, złowieszcze poranki się zdarzają. Jednak nowy rozdział, nowy problem-przyjechała za mała koparka. No to wiadomo, kopanie trzeba przełożyć na następny dzień. Oczywiście by ten dzień podsumować późnym popołudniem była burza (październik ! ),mimo to podchodzę do tego z luźną gumka w majtach ,mając nadzieje ze jutro wszystko będzie ok.😁

Trzymajcie kciuki by to jutro w końcu poszło i nie było niespodzianek

Do zobaczenia

💚

Copyright © 2014 By żyć po swojemu , Blogger