Budowa- końca nie widać


Obecnie jestem na etapie posiadania dwóch domów. Co powiem wam z jednej strony jest fajne a z drugiej sprawia że po prostu padam na pysk. Mam  powoli dość życia praca-budowa- ogarnianie domu-spanie-praca-budowa...

Jestem chora

Jestem chora i wcale mnie to nie dziwi. Od pewnego czasu przestałam wyrabiać , do tego stopnia że odpuściłam nawet szykowanie się do pracy. Wisi mi jak wyglądam, moje ciuchy muszą spełniać jedynie kryterium ''czyste i w miarę proste'' , z makijażem też za bardzo się nie wysilam. Tusz, ewentualnie fluid i duuuużo korektora pod oczy. Przemęczenie niestety wychodzi najbardziej tam.

Nic mi się nie chce

Kiedyś wizja jakiejkolwiek imprezy sprawiała że już tydzień wcześniej się szykowałam. Teraz przychodzi weekend a moim marzeniem jest tylko wyspać się. Co zresztą jest trudne bo budzę się w nocy a potem nie mogę zasnąć. W pracy chodzę jak zombie, nie mogę się skupić a najtrudniejsze jest to że muszę udawać że wszystko jest  w miarę ok. 

Końca roboty nie widać

Początkowy etap był w sumie prosty, bo po za dopilnowaniem robotników , nie było potrzeby siedzenia tam non stop. Teraz wchodzimy już w etap gdzie robimy co możliwe systemem gospodarczym, a wiadomo doba ma tylko 24 godziny a trzeba też kiedyś spać i trochę zająć się dziećmi.

Jedno się kończy a okazuje się że to co się skończyło zostawiło to i tamto które należałoby ogarnąć. Ostatnio sprzątnęliśmy część gruzu jaka nazbierała się od początku budowy. Skończyliśmy, to trzeba było zrobić coś w końcu z tymi stemplami których nie wykorzystaliśmy. A więc przez dwa dni zaraz po pracy jechaliśmy je pociąć, i poskładać. Kończyliśmy jak już nie widziałam drzewa jak je składam. Jedyną zaletą jest tutaj że mamy już drzewo do kominka który stanie w naszym salonie.

Jest serio ciężko

Ta budowa w 2021 wykańcza bo mimo że byliśmy przygotowani na podwyżki to jednak nie takie. Cieszę się tym że mimo wszystko dociągnęliśmy do stanu surowego  zamkniętego (zabrakło nam na drzwi). Dalsze prace uzależnione są od tego ile zaoferuje nam bank, a wierzcie mi dzieci znacząco obniżają zdolność kredytową. Naszym celem nie jest już na początku dom na ''picuś glancuś'', teraz zadowoli mnie kuchnia, salon, jedna łazienka, pokój dla dzieci (z początku wspólny) no i łóżko w sypialni. Więcej wymagań nie mam. 

W najbliższym czasie przygotuje post pokazujący za co i ile zapłaciliśmy, przez te wszystkie etapy.
Do zobaczenia

Ruda 💚

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 By żyć po swojemu , Blogger