Idealny moment..nie istnieje

Idealny moment..nie istnieje

Dzień jak co dzień , praca, dom, przeglądasz Facebooka, Instagrama i myślisz- ci to mają fajnie, też bym tak chciała. Dlaczego więc nie spróbujesz? Rozumiem lot na księżyc to czysta abstrakcja dla zwykłego Kowalskiego, ale inne rzeczy? Większość jest w zasięgu ręki ale Ty czekasz. Myślisz że z samego wzdychania coś przyjdzie, że nagle wstaniesz i będziesz wiedział że to jest TWÓJ dzień, że dzisiaj ptaszki nawet ćwierkają dla Ciebie? Nie ma czegoś takiego. Niestety, ale idealny moment nie istnieje. Prawda jest taka że trzeba ruszyć dupę. Tylko tyle i aż tyle.



W internecie jest mnóstwo kursów na to by Ci się zechciało wreszcie, ludzie naiwni go kupują bo łudzą się że dzięki temu nagle będą tacy super zorganizowani,zmotywowani do działania i czego się nie dotkną będzie im szło super. To tak nie działa. Bo przede wszystkim trzeba chcieć coś zmienić.

Codzienność jest taka bezpieczna, wiemy jakie ma skutki konkretne działanie, za bardzo nic nas nie zaskoczy, bo na większość jesteśmy przygotowani. Zmiany są inne. Nie wiemy co się stanie, czy nam się to uda, co inni powiedzą gdy poniesiemy porażkę. Przez to większość woli ponarzekać ale nie próbuje nic zmienić bo czuje się bezpiecznie. Do tego dochodzi mobilizacja, bo nawet jak się nie boimy to samym ,,chceniem'' nic się nie osiągnie

Ja tak zrobiłam ostatnio. Marzył mi się kurs paznokci. Gdybałam, jakby fajnie było gdybym się na niego zapisała?Nie. Czy niebo się zawaliło bo nie zaplanowałam tego godnie tylko z marszu zadzwoniłam? Nie Dlatego od teraz gdy coś mi przyjdzie do głowy po prostu to robię. To tylko tyle. Spróbuj, odważyć się nie jest trudno gdy nie myślimy o tym w nieskończoność. Spróbuj bo może to Twój czas, twoja chwila.
Ja kciuki będę trzymać. <3

Paulina

Hybrydowe szczęście

Hybrydowe szczęście

Do tego wpisu przymierzam się już jakiś czas ale jakoś tak ciągle było coś ważniejszego, nie mówiąc już o tym że życiowo nie wyrabiam ostatnio. A więc chciałam się pochwalić. Chyba znalazłam swojego konika. 😊



Wszystko zaczęło się od zamówienia sobie zestawu do hybryd, początkowo na ''spółę'' z siostrą. Piszę początkowo, bo już miesiąc później nabyłam swoja lampę. No i zaczęła się zabawa. Początkowo wychodziły mi różnie, jednak widzę że z czasem nabieram coraz większej wprawy. 








 Od dawna nic mnie nie cieszyło tak jak robienie paznokci. Teraz jak mówię o tym innym to czasami widzę ten wzrok ''politowania'' no i trochę czuję się jak pustak. Serio.. Ale ja to rozumiem, bo sama kiedyś tak patrzyłam na dziewczyny które zawsze miały nienaganny makijaż albo właśnie paznokcie. Tak patrząc na to z perspektywy czasu zawsze to we mnie siedziało, ale takie osoby są w naszym społeczeństwie piętnowane, więc bałam się wyśmiania. Pamiętam jak koleżance zawsze dostawało się w szkole za kolorowe paznokcie. To jest śmieszne, że dalej w szkołach panuje przekonanie że jak ktoś ma makijaż albo kolorowe długie paznokcie to nic z niego nie będzie.Chociaż szkoły szkołami ale w życiu też tak jest. Osoby zadbane uznawane są za leniwe, a w domu to sobie leżą i pachną...a jak już jest się żoną to olaboga co ten chłop z nią ma.. 😜

Dobra bo zaczynam odbiegać od tematu. Cieszę się że znów odnalazłam radość życia. Może dzięki temu znowu będę potrafiła cieszyć się nim tak jak kiedyś. I wam też życzę żebyście tak szybko nie rezygnowały z tego co wam sprawia przyjemność, nie patrzcie na to co inni powiedzą ważne że Wy jesteście szczęśliwe 💗
Prezent na Mikołajki

Prezent na Mikołajki

Mikołajki już jutro , a szajba przedmikołajkowa trwa dość intensywnie z dobre dwa tygodnie. ''Matko co kupić?!, Nie obrazi się za tylko to? Co dokupić by nie było za tanio?''

Źródło obrazka: (https://rdk.rzeszow.pl/6-grudnia-2017-r-spotkanie-ze-swietym-mikolajem/

Właśnie ''za tanio'' to hasło klucz. Ludzie zapomnieli o co chodzi w tym dniu. Teraz nie chodzi o to by sprawić komuś radość jakimś miłym prezentem, ale o to by był on modny i nietani. Bo to trochę głupie jak zrobię prezent za 50 zł nie? To tak jakbym go/jej nie kochała, bo przecież on/a zasługuje na coś super. Jak dasz w prezencie czapkę lub inną pierdołę z np Pepco, to nawet jeśli wiemy że ona podoba się obdarowywanej osobie, to jakoś tak tanio wieje nie? Do tego nie będzie mogła jej wrzucić czegoś na Insta bo czym tu się chwalić...

Przyznam że mój najbardziej zajebisty prezent który dostałam od męża kosztował.....ok 20 zł( łącznie ze słodyczami ). Czy poczułam się z tego powodu niekochana? Nie. Nie rozumiem jak inni myślą że kupią kogoś drogim prezentem. Ja jeśli kogoś nie lubię to nawet dom jako prezent na Mikołajki, nie sprawiłby, że lubię tą osobę. 

* Oczywiście nie jestem przeciwnikiem drogich prezentów. Jestem jedynie przeciwna ''próby kupienia '' osoby drogim prezentem, bo taka osoba w moich oczach od razu jest śmiesznym desperatem.

A wy co uważacie o kupowaniu w stylu  ''nie dam bo za tanie, tak nie wypada''? Podzielcie się w komentarzach 😉
Moc kiecy, czyli dlaczego w sukienkach czuje się inaczej

Moc kiecy, czyli dlaczego w sukienkach czuje się inaczej

No i chyba jednak będziemy mieć w tym roku zimę. Za oknem coraz bardziej nieprzyjaźnie, nawet coraz częściej nie wieje a ''pizga złem''. Nie wiem jak wy ale ja nie mogę się doczekać zimy. To trochę śmieszne w moim przypadku, bo wolę żeby było mi gorąco niż zimno, jednak ten klimat gdy jest biało to jest coś. Ale dziś nie o zimie ale o mocy kiecy będzie 😜

Rys własny

Ostatnio przeczytałam wpis na blogu Ani , a dokładnie wpis że,, życie jest za krótkie na bawełniane gacie który wzięłam sobie do serca. Bo czy tak nie jest że to ubrania są dla nas a nie my dla ubrań? Podchodząc do jakiegoś ubrania, że a nie to na niedziele, na zakupy się nie nadaje, jest bez sensu no nie? Bo faktycznie jest tak,że mając na sobie cokolwiek, wyglądając byle jak , tak się czujemy. Kilka miesięcy temu zaczęłam dość często chodzić w sukienkach. W sumie zaczęło się to już w ciąży, bo to było najłatwiejsze do ubrania. Teraz bardzo rzadko chodzę w spodniach. I wiecie co? Powiem wam że sukienki (ale też spódnice) mają moc. Nie potrafię określić dlaczego ale mając je na sobie mam +100 do pewności siebie. Wtedy nie tylko jakoś tak czuję się inaczej psychicznie, ale nawet mój sposób chodzenia jest inny....serio 😜

Podrzucam piosenke, która choć nie do końca na temat, ale bohaterka jest pewna siebie i o to właśnie chodzi 😜






A wy nosicie sukienki, spódnice? Jak się w nich czujecie? 😉



Dwumiesięczny kalendarz, muszkieterki..czyli kilka słów o październiku

Dwumiesięczny kalendarz, muszkieterki..czyli kilka słów o październiku

Dawno mnie tu nie było, bo jakoś tak nie było kiedy a dzień uciekał za dniem. Może to wina tego że szukałam niewiadomo jakiego tematu i nie chciałam przynudzać...Do tego jesień jak to jesień rządzi się własnymi prawami i czasami lubi wpływać na nastrój. Mimo to znajdzie się kilka fajnych rzeczy z października



Ostatnio jestem jakaś taka nieogarnięta, zgubiłam tez kalendarz a ja gdy nie zapisze to nie pamiętam. Oczywiście myślałam że jakoś przetrwam te dwa miesiące ale jednak się nie dało no i... zrobiłam sobie nowy. Może według innych jest niewarty pokazania wszystkim i małoinstagramowy ale mi się podoba 😀




Jestem też z siebie dumna bo nie byłam na promocji w Rossmannie z powodu wielkich przecen ponieważ..... Nie ma tam kosmetyków których używam  No może jest jeden, ale by było - 55% trzeba było trzy wiec bez sensu kupować coś jeszcze tylko po to żeby mieć tańszy tusz. Przyznam że dobry mają chwyt by ludzie więcej kupili 😜

Oszczędzając na zdroworozsądkowym myśleniu, wywaliłam pieniądze na piękne długie muszkieterki które nareszcie nie odstają... Co to znaczy kupić kozaki zrozumie tylko ten co ma chude nogi 😂 I tak oto miałam mieć nowe ciepłe kozaki, a mam nowe piękne muszkieterki w których zimą zesram się lodem. 😂

Znalazłam też super piosenkę i słucham jej bez opamiętania .






Ogólnie staram się cieszyć pierdołami. Póki co słabo mi to wychodzi, ale przynajmniej próbuje 😉
Na dzisiaj to tyle, trzymajcie się ciepło 😚




Dziecko butelkowe

Dziecko butelkowe

Już wszystko wiesz, w tym jesteś stuprocentowo pewna że dziecko będzie na butelce, ale czy jesteś przygotowana na to psychicznie? Każdemu wydaje się ze butelka ułatwi nam życie, nie będzie też wcześniejszego koszmaru pt. ,,jesteś chodzącą butelką i smoczkiem'', nie wie jednak że stanie się kimś złym w oczach społeczeństwa. 
Źródło zdjęcia( https://www.mjakmama24.pl/niemowle/dieta-niemowlaka/jak-prawidlowo-przygotowac-mleko-modyfikowane-karmienie-niemowlaka-butelka,556_9002.html)

No więc wszystko zacznie się w szpitalu, gdzie wybierasz czy chcesz karmić naturalnie czy sztucznie. Jak przychodzisz na oddział i wypełniasz plan porodu to wszystko jest piękne, każdy chodzi, uśmiecha się i mówi że będzie jak Ty chcesz. Niestety, gdy przychodzi co do czego, wszyscy zaczynają Cię traktować jako kogoś gorszego, będzie jedynie 2-3 osoby które zaakceptują Twój wybór. 

Ale szpital to jeszcze nic. Przychodzi czas gdy wychodzisz. Nagle wszyscy roszczą sobie prawa do tego żeby krytykować Cię bez względu na to jak blisko jesteście. Ja np. zostałam nazwana ''zasraną , wygodną matką'' przez daleką sąsiadkę z którą jestem jedynie na ''dzień dobry''... Co oprócz obrażania? Traktowanie przedmiotowe, jak np zaproponowanie mężowi (przy was), żeby was namówił na karmienie w zamian za pierścionek. Śmieszne nie? No powiem że nie bardzo. Ja osobiście poczułam się dziwnie.... Kto był taki mądry? Pani doktor, osoba która powinna zrozumieć a nie palnąć coś tak durnego.
Czy mnie to ruszyło? Nie. Bo wiecie co ? Trzeba mieć twardą dupę. Dupę o którą się wszystko odbije, nie wpływając na nas. Inni mogą rzucać w nas pomidorami, a my powinnyśmy iść dalej z podniesioną głową, ponieważ to nasze życie i nasz wybór. 

Na dziś to tyle. Pamiętajcie, by zawsze być wiernym swoim postanowieniom. Uszczęśliwiając świat, możemy sprawić że sami będziemy nieszczęśliwi. A nieszczęśliwy rodzic to nieszczęśliwe dziecko. Dlatego wybierajcie co dla was jest najważniejsze.

*Tekst ten nie powstał by zachęcać do karmienia mlekiem modyfikowanym. Mleko matki jest najbardziej wartościowym pokarmem, dlatego warto spróbować karmić naturalnie. 
Docenić życie #1

Docenić życie #1


Bardzo często narzekamy, a ja głównie..Rzadko kiedy możecie usłyszeć ''ja to mam fajnie'', raczej wymieniam rzeczy które sprawiają że mam pod górkę. Patrzyłam na siebie pod kątem moich znajomych, dlatego też widziałam rzeczy i możliwości które mają oni, a ja nie. Zazdrościłam im tego że mogą zachowywać się jeszcze nieodpowiedzialnie, nie muszą martwić się o jutro, bo w razie czego i tak są na utrzymaniu rodziców oraz że największym problemem może być ''nie mam się w co ubrać jutro''.

To trwa już ponad dwa lata, ponad 730 dni wiecznego niezadowolenia... To zmienia człowieka w mendę. Tak w mendę. Stajesz się wredną osóbką, kochającą robić na złość, którą denerwują wszyscy a w szczególności Ci co mają niby ''łatwo''. 

Jednak w końcu powiedziałam ''DOSYĆ''. Staram się mniej narzekać i wiecie co? Przestałam mieć tematy do rozmów. Wyszło na to, że ja naprawdę głównie narzekałam. Dziwię się że ktokolwiek do mnie pisał. Potrafiłam znaleźć mnóstwo minusów, natomiast plusy w swoim życiu były jak tęcza po burzy czyli raz na jakiś czas. Do tego znów stałam się niepewna, tak bardzo, że wstyd mi na podwórku zrobić zdjęcie czegoś co w danej chwili mi się podoba, bo boję się że ktoś mnie wyśmieje. Głupie nie?...nawet bardzo.. Nawet nie wiecie ile razy oglądnęłam się zanim zrobiłam to zdjęcie



Post udostępniony przez Paulina (@morelowan)


Docenić życie będzie teraz cyklem postów, które będą moją osobistą walką sama ze sobą. Mam nadzieję, że mi się uda pokonać głupie urojenia, podejrzenia i słabości, oraz to że stanę się osobą za jaką mnie większość ma i skończę z udawaniem w życiu.

P.S. Dziś trochę dennie, ale musiałam to z siebie w końcu wyrzucić 😉

Copyright © 2014 By żyć po swojemu , Blogger